Jack obudził się mniej więcej o północy i zszedł na dół, żeby się na pić. Ku jego zaskoczeniu,na dole siedzieli wszyscy strażnicy, ale nie w jakiejś super formie. Zębuszka przysypiała na ramieniu Zająca, który z opadnięta głową, widać już od dawna spał. Jedynie Mikołaj i Piasek jakoś się trzymali. Jack wycofał się i poszedł ubrać w swój normalny strój, bo raczej nie chciał paradować przy wszystkich w bokserkach. Zszedł ponownie, mówiąc "Cześć wszystkim!" na tyle głośno, ze Ząbek i Zając podskoczyli przebudzeni.
- O witaj Jack! Obudziłeś się w samą porę! - powiedział Mikołaj.
Chłopak spojrzał na zegarek.
- Jest północ! Nie mam zamiaru tu sterczeć, wracam do łóżka...
- Czekaj... Księżyc ma zamiar dodać nowego strażnika. - powiedział zafascynowany Mikołaj.
- Aha... super, interesuje mnie to jak... - miał zamiar przeklnąć, ale po srogich spojrzeniach ograniczył się do machnięcia ręką - Idę spać.
Jack obrócił się na pięcie i zrobił krok w stronę schodów.
- Akurat ciebie to powinno mocno dotyczyć. - powiedział Zając.
- Bo? - spytał chłopak ziewając.
- Bo Księżyc stwierdził, że sobie nie radzisz.
- Ja? - spytał zdumiony - Niby z czym? - dodał oburzony.
- No wiesz, parę razy przysłałeś mi zimę w Wielkanoc... - zaczął Zając. - Od twojego dołączenia do nas niewiele się zmieniło... - ciągnął dalej.
- A w Boże Narodzenie w ogóle nie było śniegu... - dodał Mikołaj.
Piasek i Zębuszka tylko kiwali głowami.
- W ogóle często spóźniasz się z zimą. - dokończyła Zębuszka, chociaż niechętnie i cicho.
Jack zapasał ręce i został czekając na wybór Księżyca.
- Tak w sumie to ja miałem się napić... - ruszył sprawnie do kuchni i wrócił ze szklanką wody.
Zaczęło się. Przed nimi pojawił się lodowy posąg dziewczyny.
- Kto to jest? - spytał Jack, który liczył, że jak się dowie, pozwolą mu spać.
- Caroly... zwą ją znacznie częściej Ice. - powiedział Mikołaj. - Ale wyrosła. - dał znak Yeti, by się po nią udały.
- Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu zbierałam jej zęby... - westchnęła Zębuszka.
- W zasadzie dwa dni temu dołączyła do grona nieśmiertelnych.
- Jej, ja takich przywilejów nie miałem. Ze trzysta lat musiałem czekać. - westchnął Jack, któremu (nie spał poprzedniej nocy wcale, a tej położył się o jedenastej) brak snu zaczął działać na głowę. - Uważacie, że sam nie dam sobie rady?
Wszyscy pokiwali głowami. Białowłosy usiadł na oparciu kanapy, obok Zębuszki.
Chwile potem Yeti wróciły z dziewczyną w worku. Jack uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli nie tylko ja miałem takie ciekawe wejście...
Z worka wystrzeliło parę lodowych strzał i jedna z nich rozcięła worek. Jack zdziwił się, czemu on sam na to nie wpadł. Dziewczyna wyszła przez zrobioną przez siebie dziurę, kaszląc.
- Witaj w naszych progach!- zawołał Mikołaj.
- Wreszcie jakaś koleżanka! - podleciała do niej Zębuszka.
- Hej... - powiedzenia nieśmiało dziewczyna.
- Cześć Ice! Jestem Jack! - zawołał chłopak znużonym głosem a potem mechanicznie obrócił się do świętego. - Mikołaju mogę już iść?
Mikołaj kiwną głową a Jack obrócił się z zaciśniętymi pięściami z zadowolenia, mówiąc "Tak!".
Wdrapał się na górę i położył zmęczony na łóżku. Nie chciało mu się nawet przebierać. Słyszał śmiech, okrzyki i głośne rozmowy z dołu, co utrudniało mu zaśniecie. Nakrył głowę różowa poduszką(tak, różowa, była biała, ale Mikołaj nie wyjął z kieszeni białego płaszcza czerwonych rękawiczek). Szczerze, to nawet nie przyjrzał się dziewczynie. Miał szczerze dość nocnych spotkań strażników. Stwierdził, że chyba się przeprowadzi. Tylko za bardzo nie ma gdzie. A nie chciało mu się niczego budować.
***
Znów nie spał, może tylko godzinę, dwie. Zadzwonił mu budzik i sam na siebie przeklnał, że w ogóle go ustawił. Nie chciało mu się wstawać, wiec przeturlał się po łóżku i spadł na ziemię. Powoli dźwignął się z ziemi na rękach. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął rozmasowywać twarz. Jedyne,czego chciał teraz, to dłużej pospać. Cały tydzień reszta strażników urzędowała u Mikołaja. A spotkania strażników odbywały się raz na jakiś czas, wiec mieli sobie dużo do poopowiadania. Przez pierwsze pięć dni, wszystko szło zwyczajnie i kładli się spać około dwudziestej drugiej, czyli w normalnych rachubach Jacka, bacząc na to, ze wstawał o piątej rano. Ale wczoraj musieli dłużej posiedzieć i wyszło na to, ze Jack w ogóle nie spał.
Wyszedł w stronę łazienki. Zajęta, super. przetarł oczy na sucho i zszedł na dół coś zjeść. Wstała jedynie Zębuszka, a reszta strażników spała. No, Ice nie spała, zajmowała mu łazienkę.
- Wyspałaś się?- spytał wróżkę.
- Nie... - ziewnęła. - A ty?
Jack zmarszczył nos i pokręcił głową.
Ice wyszła z łazienki. Wyglądała teraz niemal zupełnie inaczej niż wczoraj. Pomimo faktu, ze miała mokre włosy, dostrzec można było w nich białe pasemka. Uśmiechała się promiennie. Jack opisałby ja jako dziewczynę mającą na oko czternaście lat, o długich, brązowych włosach przeplatanych gdzieniegdzie białymi pasemkami, o ładnej twarzy.
- Cześci Zębuszko, cześć Jack! - powiedziała i poszła do kuchni wyjąć z lodówki jajka na jajecznicę.- Hej Ice... - Jack schował twarz w dłoniach. Miał nadzieję, że tego dnia nie będą siedzieć do nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A ten? Wiem, ze krótki, ale powstawał rano, przed szkołą wiec(mam akurat na 9:45, bo nie ma matmy) ...
Venti~
Jacka nikt nie zastąpi! Phi... Jak go nie chcą to trudno, ich strata. Ja bym się wyprowadziła, lepiej trochę popracować i mieć spokój niż przebywać w takim towarzystwie. Czekam na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńZzzz.... Co? Jak? A, to koniec rozdziału. Miałam piękny sen, śniło mi się, że Ruscy umarli i ten blog jest rangą na pierwszym miejscu... Ale to tylko sen. Ten blog nie jest rangą na pierwszym miejscu...
OdpowiedzUsuńTEN BLOG JEST NA PIERWSZYM MIEJSCU + NIESKOŃCZONOŚĆ (czyli lepiej niż na pierwszym miejscu)