środa, 15 października 2014

Rozdział 3 "Uważacie, że sam nie dam sobie rady!?"

Podczas gdy Elsa śniła, na biegunie północnym rozegrały się całkiem interesujące wydarzenia...

Jack obudził się mniej więcej o północy i zszedł na dół, żeby się na pić. Ku jego zaskoczeniu,na dole siedzieli wszyscy strażnicy, ale nie w jakiejś super formie. Zębuszka przysypiała na ramieniu Zająca, który z opadnięta głową,  widać już od dawna spał. Jedynie Mikołaj i Piasek jakoś się trzymali. Jack wycofał się i poszedł ubrać w swój normalny strój, bo raczej nie chciał paradować przy wszystkich w bokserkach. Zszedł ponownie, mówiąc "Cześć wszystkim!" na tyle głośno, ze Ząbek i Zając podskoczyli przebudzeni.
 - O witaj Jack! Obudziłeś się w samą porę! - powiedział Mikołaj.
Chłopak spojrzał na zegarek.
 - Jest północ! Nie mam zamiaru tu sterczeć, wracam do łóżka...
 - Czekaj... Księżyc  ma zamiar dodać nowego strażnika. - powiedział zafascynowany Mikołaj.
 - Aha... super, interesuje mnie to jak... - miał zamiar przeklnąć, ale po srogich spojrzeniach ograniczył się do machnięcia ręką - Idę spać.
Jack obrócił się na pięcie i zrobił krok w stronę schodów.
 - Akurat ciebie to powinno mocno dotyczyć. - powiedział Zając.
 - Bo? - spytał chłopak ziewając.
 - Bo Księżyc stwierdził, że sobie nie radzisz.
 - Ja? - spytał zdumiony - Niby z czym? - dodał oburzony.
 - No wiesz, parę razy przysłałeś mi zimę w Wielkanoc... - zaczął  Zając. - Od twojego dołączenia do nas niewiele się zmieniło... - ciągnął dalej.
 - A w Boże Narodzenie w ogóle nie było śniegu... - dodał Mikołaj.
Piasek i Zębuszka tylko kiwali głowami.
 - W ogóle często spóźniasz się z zimą. - dokończyła Zębuszka, chociaż niechętnie i cicho.
 Jack zapasał ręce i został czekając na wybór Księżyca.
 - Tak w sumie to ja miałem się napić... - ruszył sprawnie do kuchni i wrócił ze szklanką wody.
Zaczęło się. Przed nimi pojawił się lodowy posąg dziewczyny.

 - Kto to jest? - spytał Jack, który liczył, że jak się dowie, pozwolą mu spać.
 - Caroly... zwą ją znacznie częściej Ice. - powiedział Mikołaj. - Ale wyrosła. - dał znak Yeti, by się po nią udały.
 - Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu zbierałam jej zęby... - westchnęła Zębuszka.
 - W zasadzie dwa dni temu dołączyła do grona nieśmiertelnych.
 - Jej, ja takich przywilejów nie miałem. Ze trzysta lat musiałem czekać. - westchnął Jack, któremu (nie spał poprzedniej nocy wcale, a tej położył się o jedenastej) brak snu zaczął działać na głowę. - Uważacie, że sam nie dam sobie rady?
Wszyscy pokiwali głowami. Białowłosy usiadł na oparciu kanapy, obok Zębuszki.
Chwile potem Yeti wróciły z dziewczyną w worku. Jack uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli nie tylko ja miałem takie ciekawe wejście...
Z worka wystrzeliło parę lodowych strzał i jedna z nich rozcięła worek. Jack zdziwił się, czemu on sam na to nie wpadł. Dziewczyna wyszła przez zrobioną przez siebie dziurę, kaszląc.
 - Witaj w naszych progach!- zawołał Mikołaj.
 - Wreszcie jakaś koleżanka! - podleciała do niej Zębuszka.
 - Hej... - powiedzenia nieśmiało dziewczyna.
 - Cześć Ice! Jestem Jack! - zawołał chłopak znużonym głosem a potem mechanicznie obrócił się do świętego. - Mikołaju mogę już iść?
Mikołaj kiwną głową a Jack  obrócił się z zaciśniętymi pięściami z zadowolenia, mówiąc "Tak!".
Wdrapał się na górę i położył zmęczony na łóżku. Nie chciało mu się nawet przebierać. Słyszał śmiech, okrzyki i głośne rozmowy z dołu, co utrudniało mu zaśniecie. Nakrył głowę różowa poduszką(tak, różowa, była biała, ale Mikołaj nie wyjął z kieszeni białego płaszcza czerwonych rękawiczek). Szczerze, to nawet nie przyjrzał się dziewczynie. Miał szczerze dość nocnych spotkań strażników. Stwierdził, że chyba się przeprowadzi. Tylko za bardzo nie ma gdzie. A nie chciało mu się niczego budować.
                                            
***
Znów nie spał, może tylko godzinę, dwie. Zadzwonił mu budzik i sam na siebie przeklnał, że w ogóle go ustawił.  Nie chciało mu się wstawać, wiec przeturlał się po łóżku i spadł na ziemię. Powoli dźwignął się z ziemi na rękach. Usiadł w siadzie skrzyżnym i zaczął rozmasowywać twarz. Jedyne,czego chciał teraz, to dłużej pospać. Cały tydzień reszta strażników urzędowała  u Mikołaja. A spotkania strażników odbywały się raz na jakiś czas, wiec mieli sobie dużo do poopowiadania. Przez pierwsze pięć dni, wszystko szło zwyczajnie i kładli się spać około dwudziestej drugiej, czyli w normalnych rachubach Jacka, bacząc na to, ze wstawał o piątej rano. Ale wczoraj musieli dłużej posiedzieć i wyszło na to, ze Jack w ogóle nie spał. 
 Wyszedł w stronę łazienki. Zajęta, super. przetarł oczy na sucho i zszedł na dół coś zjeść. Wstała jedynie Zębuszka, a reszta strażników spała. No, Ice nie spała, zajmowała mu łazienkę.
 - Wyspałaś się?- spytał wróżkę.
 - Nie... - ziewnęła. - A ty?
 Jack zmarszczył nos i pokręcił głową.
Ice wyszła z łazienki. Wyglądała teraz niemal zupełnie inaczej niż wczoraj. Pomimo faktu, ze miała mokre włosy, dostrzec można było w nich białe pasemka. Uśmiechała się promiennie. Jack opisałby ja jako dziewczynę mającą na oko czternaście lat, o długich, brązowych włosach przeplatanych gdzieniegdzie białymi pasemkami, o ładnej twarzy.
- Cześci Zębuszko, cześć Jack! - powiedziała i poszła do kuchni wyjąć z lodówki jajka na jajecznicę.
- Hej Ice... - Jack schował twarz w dłoniach. Miał nadzieję, że tego dnia nie będą siedzieć do nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A ten? Wiem, ze krótki, ale powstawał rano, przed szkołą wiec(mam akurat na  9:45, bo nie ma matmy) ...
Venti~

3 komentarze:

  1. Jacka nikt nie zastąpi! Phi... Jak go nie chcą to trudno, ich strata. Ja bym się wyprowadziła, lepiej trochę popracować i mieć spokój niż przebywać w takim towarzystwie. Czekam na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zzzz.... Co? Jak? A, to koniec rozdziału. Miałam piękny sen, śniło mi się, że Ruscy umarli i ten blog jest rangą na pierwszym miejscu... Ale to tylko sen. Ten blog nie jest rangą na pierwszym miejscu...
    TEN BLOG JEST NA PIERWSZYM MIEJSCU + NIESKOŃCZONOŚĆ (czyli lepiej niż na pierwszym miejscu)

    OdpowiedzUsuń